Tydzień 40

W niedzielę wróciłem z Irlandii do Warszawy. No i jako, że zajęcia na uczelni się już zaczęły to w poniedziałek miałem pójść na seminarium. W poniedziałki mam tylko to jedno seminarium o 16, więc zaplanowałem sobie szereg rzeczy do zrobienia w ciągu dnia. Najpierw spędziłem kilka godzin nad kwestiami organizacji pracy zarządu PLQ, potem pisałem długi i wyczerpujący dokument zawierający kroki niezbędne do przeprowadzenia spotkania ligowego. W końcu wyszedłem z domu i pojechałem odebrać nowy statyw. Sklep miał siedzibę w Jankach, gdzie jedzie się godzinę. Po odebraniu statywu, zjadłem kebsika i pojechałem z powrotem. Potem było seminarium, gdzie określiliśmy termin prezentacji w tym semestrze.

We wtorek musiałem wcześnie wstać i pojechać na Krakowskie Przedmieście, gdzie mam zajęcia z komunikacji - jak mówić żeby brzmieć dobrze. Potem pojechałem do domu gdzie czekałem na kuriera, bo część ubrań wysłałem sobie paczką z irlandii. W końcu mogłem pójść na dalsze zajęcia - Wstęp do analizy sieci społecznych.

W środę miałem Programowanie w asemblerze, a pod wieczór trening quidditcha. Dawno się nie widziałem z moimi kolegami i koleżankami z drużyny.

W czwartek rano poszedłem na basen. Dawno nie pływałem i czułem potem spore zmęczenie. Poszedłem również do dentysty, który zrobił mi jedną plombę, zalecił pantomogram, i zapisał mnie na kolejną wizytę na drugi ząb. No i po powrocie siadłem. W sensie choroba mnie złapała.

W piątek poszedłem do lekarza, dostałem antybiotyk i resztę tygodnia spędziłem w łóżku.