Filmowa środa

W środę rano postanowiłem nastawić sobie pranie na popołudnie. A następnie wziąłem steadicam, który w miarę udało mi się nastawić poprzedniego wieczoru i poszedłem z Dominikiem do biura. Zjadłem śniadanie (jajecznicę z chlebem i bekonem). Pomogłem Neilowi, który był z Dominikiem w zespole, w połączeniu się Postmanem do lokalnego API (które serwował po https i postman próbował robić walidację certyfikatu self-signed). Nagrałem przejście się po korytarzu i poszedłem do swojego biurka.

Chciałem nakręcić tego dnia film dla projektu, który robiłem w poniedziałek i wtorek. Złapałem kilka ujęć z czego dwa weszły do filmu. Potem napisałem chyba trochę kodu, a potem zostałem zaangażowany w kręcenie filmów dla kolejnych dwóch projektów.

Pierwszy z nich polegał na stworzeniu bota do Microsoft Teams o nazwie Elliot. Zadaniem tego chat bota jest wysłuchać osoby, która ma problemy. Elliot pełni rolę psychoterapeuty, ale przyznam szczerze, że prototyp na razie jest mało pomocny, bo nie “rozumie” tego co do niego mówimy, ale wyłapuje pewne słowa kluczowe.

W filmie nagrałem najpierw gadające głowy, które opisywały czym jest Elliot, a następnie nagraliśmy scenkę demonstracyjną. W tej scence mamy szefową, która mówi pracownicy, że ta działa coraz gorzej. Pracownica następnie idzie do komputera i żali się Elliotowi. Na koniec bot proponuje jej pójście do specjalisty, znajdując gabinety w okolicy.

Drugi projekt nazywa się Flush The Tune. Jego celem było zhackowanie muzyki w toalecie. Generalnie od kilku tygodni w toalecie w naszym budynku leciała cały czas jedna piosenka i ludzie mieli dość. Zespół dzielnych programistów zbudował aplikację na telefon i usługę na Raspberry Pi, które pozwalają głosować na playlistę, z której przez kolejne pół godziny będą brane piosenki.

Projekt był ciekawy, kręcenie wideo przy toaletach i miny innych pracowników były śmieszne. Kluczową sceną okazała się ta: w trzech kabinach siedzą i pracują na laptopach ziomki; leci stara muzyka, wszyscy są smutni; kamera idzie powoli od prawej do lewej; kiedy dojechała do ostatniej osoby, muzyka się zmienia i nagle wszyscy są szczęśliwi i tańczą.

A potem to wszystko trzeba było skleić. Zajęło mi to sporo czasu, ale wideo wyszło bardzo fajnie. Niestety nie mogę publicznie wam ich pokazać, bo niektóre ujęcia pokazują biuro, a tym nie powinienem się dzielić za bardzo. W każdym razie, siedziałem w środę w biurze klejąc te filmy do 21:40.

A co z praniem? No tak, jak wróciłem do domu to szybko je powiesiłem i poszedłem spać.