Sobota
W sobotę rano leżałem długo w łóżku. W końcu wstałem i zjadłem śniadanko. Jednym z prezentów dla babci jest odnowienie łóżka. Złożyłem z rodziną nowy stelaż dla babci pod nowy materac. Stary stelaż, wyprodukowany w 1958, rozłożyliśmy na części pierwsze i potem tata go skręcił, żeby babcia miała materac wyżej.
W końcu wybraliśmy się na obiad na miasto. Zjadłem zupę brokułową i schabowego z ziemniakami i kapustą. W Irlandii jem zupełnie co innego. Najedzony postanowiłem się przejść. Słońce prażyło niesamowicie. Prognoza zapowiadała burzę, a tu 30 stopni i piękna pogoda.
W ogóle tutaj w Głuchołazach organizowany jest jakiś maraton rowerzystów jeżdżących po górach i przez to są utrudnienia w poruszaniu się po Zdroju.
Na koniec dnia, kiedy słońce zachodziło, dosłownie dusiłem się z gorąca. Na szczęście mogłem wlać w siebie litry picia, i powachlować się koszulką, która opuściła moją pierś. Potem film w telewizji i lulu.