Piątek

W piątek rano obudziłem się kwadrans po szóstej. Jeszcze leżąc w łóżku naszedł mi do głowy kod, który opuściłem poprzedniego dnia w pracy. Więc, chcąc nie chcąc, wstałem na nogi. Postanowiłem jednak odłożyć myślenie o programowaniu aż będę w pracy i puściłem sobie keynote Gary'ego Vaynerchuka z jego pobytu w Australii. W trakcie słuchania zrobiłem sobie i zjadłem kanapki.

W końcu dotarłem do biura i zabrałem się za pisanie kodu. Dzisiejszy kod opierał się na utworzeniu komponentów UI różnego typu oraz modyfikacji umieszczonego w pamięci stanu. Oprócz tego mieliśmy podsumowanie sprintu, ostatnich dwóch tygodni, a także sesję estymacji zadań na kolejny sprint.

Dodatkowo miałem spotkanie z menadżerem zespołu, tak zwane “one on one”, żeby omówić jak mi idzie. W poniedziałek będę musiał wypełnić formularz Connect, który śledzi moje postępy.

Na lunch zjadłem fajne kiełbaski z ziemniakami pure i gotowaną marchewką. Udało mi się też zagrać szybką partyjkę w piłkarzyki. Niestety to chyba był jeden z ostatnich razów, bo ponad połowa praktykantów już zakończyła swój pobyt w Microsofcie.

Po pracy poszliśmy na pożegnalne drinki w to samo miejsce co tydzień wcześniej - Leopardstown Inn. Było fajnie, pogadaliśmy, zobaczyliśmy zdjęcie Dominika na jego prawie jazdy, gdzie wygląda jak brat bliźniak Zacka Efrona, pośmialiśmy się. A potem wróciłem do domu, pójść spać, bo w sobotę mam wycieczkę do Belfastu.