Science fare

W czwartek musieliśmy wyjść ciut wcześniej niż zwykle z domu rano, żeby zdążyć na zajęcia na siłowni. Poszliśmy na Combat. Nie wiedziałem do końca jak to będzie wyglądało, no i, generalnie trochę hardcore. Zaczęliśmy od krótkiej rozgrzewki i od razu przeszliśmy do siłówki. Potem Aero box, a potem dobraliśmy się w pary, jedna osoba zakładała rękawice, druga łapki (małe tarcze), i w różnych kombinacjach trzeba było uderzać. Jak potem jadłem śniadanie to ledwo podnosiłem kromkę chleba do ust, taki zmęczony byłem.

Do biura przyszedłem koło 10, chwilę coś porobiłem i o 11 poszedłem na science fare. Krótko mówiąc te wszystkie hackathonowe projekty były przedstawiane, ludzie mieli stoliki i opowiadali co zrobili. Byli też sędziowie. Całość trwała do 15, kiedy to ogłoszono kto wygrał. Projekty na podium, były takie trochę bardziej biznesowe, niż społeczne. Na koniec był tort i babeczki.

Wróciłem do biura i zacząłem ogarniać dokumenty odnośnie rejestracji podatkowej. Dostałem ten numer PPS i teraz muszę jeszcze dopełnić formalności, żeby Microsoft mógł mi zapłacić pensję.

A potem poszliśmy na integrację praktykantów. Mieliśmy pizzę, graliśmy w piłkarzyki, ping ponga, bilard, a nawet w mafię. No i to był koniec tego dnia. Wróciłem do domu, napisałem dwa posty, bo w środę nie zdążyłem opisać dnia, i została mi godzinka na odpoczynek przed snem.