Wyścigi
W czwartek zacząłem dzień od pomylenia godzin. Zapisałem się na ćwiczenia na 8:15, a poszedłem na 8:45, bo o tej są zajęcia w piątek. Więc zamiast ćwiczyć boks trafiłem na zajęcia z rozciągania.
Przyszedłem do biura akurat na stand-up. Po nim zacząłem pracę nad projektem mojego projektu. Muszę przygotować dokument, w którym opiszę obecną sytuację, moje zmiany, dlaczego, jak i po co.
Lunch zjedliśmy we wspólnym gronie praktykantów i menadżerów, jako że dla niektórych jest to ostatni tydzień (sporo osób zaczęło pod koniec maja i na początku czerwca). Po i przed lunchem graliśmy oczywiście w piłkarzyki.
Potem kontynuowałem prace nad projektem tworząc grafiki opisujące system i czytając kod źródłowy starego rozwiązania. Miałem chwilę przerwy na tort dla Marty, która w piątek ma ostatni dzień. Wywiązała się też rozmowa o dobrym CV, kodzie na GitHubie i braniu udział w meetupach i konferencjach.
O 17 dzień pracy się zakończył, a zaczęły się wieczorne atrakcje. Najpierw zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie praktykantów przed znakiem Microsoft. Następnie poszliśmy na wyścigi konne. Każdy z nas dostał kupon na 5€ żeby mógł postawić na jakiegoś konia. Mój koń był ostatni. Potem dostałem od kogoś drugi kupon i mój drugi koń też był ostatni. Więc raczej nie będę wydawać pieniędzy na hazard.
Mieliśmy fajną integrację, grając w rysowane kalambury między wyścigami. Potem był koncert zespołu Bay City Rollers i nawet całkiem przyjemnie mi się ich słuchało (nie jestem fanem koncertów, a tu atmosfera była wyjątkowo spoko). Po kilku piosenkach postanowiliśmy kontynuować zabawę w centrum miasta. Straciliśmy dobrą godzinę na dojazd, ale potem spędziłem miło kolejną godzinę z kuflem jabłkowego cydru. Do domu wróciłem po północy i poszedłem spać.