Wyjście nad morze

W sobotę ja, Dominik, Michael i Marta postanowiliśmy przejść się do zatoki. Dublin znajduje się we wschodniej części Irlandii bardzo blisko morza. Z Sandyford, gdzie mieszkamy, poszliśmy przez Stillorgan do Blackrock. Ta pierwsza część spaceru zajęła nam jakąś godzinę. W Blackrock była bardzo ładny park, z którego można było popatrzeć na ogromną zatokę. Naszym celem było przejść się wzdłuż brzegu i popatrzeć na zatokę z różnych miejsc. W Blackrock postanowiliśmy coś przekąsić.

Yoga dla praktykantów

W piątek dzień zaczął się pochmurnie. Nie wiadomo było czy będzie lało, czy naszej drodze do biura będzie towarzyszyć tylko mżawka. Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do biura. Nie minęło dużo czasu, zanim zostałem wyciągnięty na spotkanie z Maeve - rekruterką. Pytała mnie o to czy wszystko jest ok, jak mi minął ten tydzień. Dowiedziałem się o tym, że będę musiał określić kilka celów na praktyki z mim menadżerem, Anną, i w połowie i na koniec praktyk będę miał spotkania, które te cele sprawdzą.

Dzień pełen spotkań

W czwartek nie miałem chleba, żeby zjeść śniadanie w domu, ale zamiast pójść do sklepu postanowiłem spróbować oferty śniadaniowej w stołówkach Microsoftu. Była bardzo spoko. Za 2.60€ zjadłem jajko, kiełbaskę, trochę smażonych grzybków i bekon. Po takim śniadanku poszedłem do biura. Moim planem było zacząć robić bootcamp, ale pierwszą rzeczą jaką chciałem zrobić to ogarnąć podłączenie komputera do domeny, w taki sposób, żebym mógł się z nim łączyć ze służbowego laptopa z dowolnego miejsca.

Środa 17 lipca

W środę zacząłem dzień od obejrzenia do końca kursu wideo o Service Fabric. Miałem okazję użyć funkcji podnoszenia biurka i trochę pooglądać na stojąco, bo jak wiemy zbyt długie siedzenie jest niezdrowe. Mamy specjalny pokój z napojami i owocami w biurze. We wtorek skorzystałem z lodówki, a w środę zrobiłem sobie herbatę. I to nie byle jaką. Mamy specjalny automat, któremu się wkłada specjalne saszetki. Jest chyba 15 rodzajów herbat, a ja na pierwszy raz wybrałem jakąś taką miętową.

Wizyta W Urzędzie

We wtorek wstałem trochę wcześniej, żeby ciutkę poćwiczyć. Po śniadaniu poszedłem do biura i zacząłem od zapoznania się z materiałami dla nowych członków zespołu OMEX. Po otwarciu poczty wyskoczyło na mnie 135 nowych maili. Joe pomógł mi skonfigurować filtry poczty, żeby te maile szły do odpowiednich folderów. To co ważniejsze będę czytać, a reszta niech sobie będzie na wypadek gdybym tego potrzebował. Zapytałem Ciana o możliwość drukowania w biurze. Musiałem zainstalować drukarkę w systemie, a po wysłaniu do niej dokumentu, przejść się do niej, przyłożyć identyfikator i wprowadzić hasło.

Indukcja

Poniedziałek - mój pierwszy dzień w Microsofcie. Dzień pełen wrażeń, który zakończyłem zmęczony. Rano szybko wciągnąłem śniadanie, dwie kanapki i razem z Dominikiem poszliśmy piechotą do biura. Mamy niecałe 2km, czyli jakieś 20 minut drogi. Nadal ciężko mi się przechodzi przez ulicę, bo w Irlandii jest ruch lewostronny, a światła dla pieszych dziwnie działają. Na recepcji poproszono nas o wypełnienie krótkiego kwestionariusza i poczekanie, aż ktoś po nas przyjdzie. O 8:30 przyszedł Alan z działu HR i rozpoczęła się indukcja.

Wyjście Do Galerii Handlowej

Dzisiaj, w niedzielę, głównym wydarzeniem dnia było wyjście do galerii handlowej Dundrum - największej w Irlandii. Ale poranek zacząłem od stworzenia tego bloga. Użyłem generatora stron Hugo z najprostszą skórką, bo istotne jest to co piszę, a nie jak ładną stronę mogę zrobić. Całość wrzuciłem na GitHub Pages i podpiąłem pod nową subdomenę. Tu się kończy informatyczny żargon. Wziąłem prysznic, zjadłem śniadanie (wczorajsze kabanosy i herbatniki) i nagrałem fragment vloga. Dominik pokazał mi jak gra w The Elders’ Scrolls Online, a ja wspomniałem o tym, że grałem ostatnio w Tomb Raider.

Podróż Do Irlandii

Moja podróż do Irlandii zaczęła się w piątek, kiedy to postanowiłem się spakować. We wcześniejszy weekend przygotowałem listę rzeczy które chciałbym ze sobą zabrać i ogarnąłem walizkę. Nie było łatwo mi się spakować, ale jakoś zapiąłem walizkę, wspomagając się kolanem do ściśnięcia jej zawartości. Z kwitu na lotnisku dowiedziałem się że ważyła 9kg. Oprócz walizki wziąłem plecak, do którego trafił laptop, wszelkie kable, elektronika, rzeczy do aparatu i buty do biegania.